Monday 5 October 2015

2. Don't be so hard on yourself


Ostatnio zauważyłam, że coraz więcej osób cierpi na jesienne przesilenie. Chandra i mnie dopadła - TADAAAA. I co tu począć sama nie wiem. W dodatku znowu dane mi było zmienić pracę, a raczej wrócić do poprzedniej na pewien czas. Lotnisko, lotniskiem, zawsze chciałam na nim pracować, ale firma jaka mnie zatrudniła w pewien sposób oszukała mnie i wych*jała. Więc nie miałam większej satysfakcji, niż wręczenie im wypowiedzenia wraz z fałszywami podziękowami (co niby wypada napisać. W y p a d a  - słowo klucz). 

Dostałam nauczkę i dobrą lekcję z którą z wami się podzielę - nawet gdy coś zaczyna się pieprzyć, bądź iść nie tak jakbyśmy chcieli, nie warto jest się śpieszyć :) Pośpiech nie daje niczego dobrego, na myśl przychodzi mi nawet polskie przysłowie "nie śpiesz się, bo ci tyłu zabraknie" (?). I co racja to racja. Niektóre rzeczy warty przemyśleć na spokojnie a nie rzucać się w wir czegoś co nie będzie ci sprawiał żadnej przyjemności ani satysfakcji. 

Lubię jesień. Lubię te barwy kolorów. Lubię usiąść pod kocem z ciepłą herbatką i książką, bądź też zeszytem w ręku. Ale póki co nie czuję tego jesiennego klimatu, a przynajmniej jeszcze. Pogoda za to jest jak najbardziej jesienna.

W ten weekend co był miałam ogromne plany dotyczące pozbycia się tej jesiennej chandry i zaczęcia stawiania swojego życia, a przede wszystkim samopoczucia na nogi. Z samego rana w piątek, jeszcze przed ostatnim dniem pracy na lotnisku, powynosiłam wszystkie książki, pierdółki, komody z salonu i przedpokoju, bo stwierdziłam, że sobie odmaluje dolne pomieszczenia! Drabina była, wałki i pędzle też, farbę również zaraz się kupiło i aż nie mogłam się doczekać, kiedy wezmę się za robotę. To miał być mój weekendowy reset. Oprócz malowania, wzięłam się również za porządki w szafie (o zgrozo!) i ogarnięcie sobie jakoś przyjemnie dwóch kącików w domu do pisania. Zapał miałam prze ogromny, aż nawet mój nie wierzył w mojego powera... do momentu gdy po zejściu ze schodów zalałam się łzami, gdy coś mi strzyknęło w dolnej partii pleców. W takich momentach przeklinam odziedziczone geny. Mój ojciec od laaat miał problemy z korzonkami i zawsze go łamało w plecach, i mnie od 16'tego roku życia też. Nadal nie zapomnę ten swój 'pierwszy raz'. Typowy scenariusz: coś upadło, chciałam szybko podnieść i jak mnie nie złamało, tak przez tydzień nie ruszyłam się z łóżka >.<' No więc cały mój genialny plan poszedł sobie w pizdu, co jeszcze bardziej pogorszyło mój nastrój. Nie wspomniając o tym, że jeszcze dodatkowo ominęłam impreze urodzinową przyjaciółki. 

Nie tak miało być. Nie tak planowałam. Ale przyzwyczaiłam się, że nigdy nie wszystko idzie po mojej myśli. Tough. 

Do tego wszystkiego jeszcze można dorzucić moich rodziców i akcję prawie, że z filmu Zróbmy sobie wnuka. Otóż moi drodzy, moi mądrzy rodzice ostatnio założyli się ze swoimi znajomymi o to kto pierwszy zostanie dziadkami (facepalm). I tekst mojego ojca - cytuje - ja chcę wygrać, doprowadził do tego, że mój o mało co nie udławił się żarciem (Y). Pocieszna rodzinka, co? W dodatku jeszcze walczę o ich zmianę decyzji jeśli chodzi o ulokowanie mojego kuzyna, który niedługo przylatuje do Anglii. Nie mam nic do niego. Nie widziałam go od lat, ale wiem, że jest spokojny. Za spokojony.... Przecież on przy pierwszej imprezie (weekendzie), wróci pierwszym samolotem do polski jeśli u mnie zamieszka! :X A jeśli zamieszka to mój jeden azyl do pisania przepadnie w czeluściach piekielnych ._____. 

Do czego zmierzam? Oczywiście, że do pisania. 

  • Shannaro - stoi tak jak stało jeśli chodzi o przepisaną treść z zeszytu na laptopa. Natomiast w zeszycie ładnie się rozrósł. Możliwe, że jutro już na spokojnie będzie mi dane ogarniać co nieco na laptopie w sprawie tego rozdziału.
  • Norowa Reta - chwilowo bez zmian. Rozdział 4 czeka, aż uporam się z 30'tką na Shannaro. Chociaż już jest ładnie zaplanowany :) 
  • Jednopartówka (,która nie wygląda jak jednopartówka) - boję się otwierać pliku. Jak to zrobię to pewnie od razu zacznę coś tam pisać, a w końcu Shannaro to mój priorytet :)


Póki co polecam wam mocno książki Leigh Bardugo i jej książki o świecie Grishy - Cień i Kość to pierwsza w trylogii książki. Ostatnio Akemii wreszcie się pochwaliła, że w Polsce wyszła ostatnia część pierwszej trylogii z serii :) Obecnie czytam Six of Crows, które jeszcze nie wyszło w Polandii, ale już teraz ją wam gorąco polecam! :)  


No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Sasame Ka z Sayonara Namida